ADRES

ul.ks.bpa St.Adamskiego 24
40-069 Katowice


TELEFON

32 251-75-04


E-MAIL

sp15katowice@wp.pl










Nakarm głodne dziecko! - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl


Liczba odwiedzin od 1 stycznia 2014:


Na bloga liczniki

Szkolne Koło Turystyczno Krajoznawcze PTTK




SEZON TURYSTYCZNY 2017





Zarząd SKKT Bukowina:

Prezes – Dobromiła Sosna
Zastępca Prezesa – Michał Hoffman
Sekretarz – Agata Molenda
Skarbnik – Patryk Szot
Członek i kronikarz - Dominika Dudzik




Składki członkowskie PTTK na 2017
wielkość pliku: 175 kB
Terminy planowanych wycieczek 2017
wielkość pliku: 77 kB
Barania Góra 22-23.04.2017
wielkość pliku: 196 kB
Dekalog Turysty Górskiego
wielkość pliku: 109 kB
Do odczytu plików w formacie *.pdf
potrzebny jest program Adobe Reader.







SEZON TURYSTYCZNY 2016

Magurka Wilkowicka 09-10.04.2016


Witam ponownie w nowym sezonie górskich wędrówek. Tym razem wyruszyliśmy w Beskid Mały na Magurkę Wilkowicką w dniach 9- 10.04.2016. Uzbierała się pokaźna, trzydziestoosobowa ekipa, która dziarsko wsiadła do pociągu relacji Katowice- Wilkowice. Wszyscy zaopatrzeni w kurtki przeciwdeszczowe, bo pogoda nie rozpieszcza, w Katowicach leje. W górach czeka nas miła niespodzianka, deszcz pada jedynie z drzew. Jest bardzo mgliście, musimy uwierzyć naszej przewodnik pani Grażynie Adamek, że góry są wokół nas, lecz ukryte gdzieś w tej gęstej mgle spowijającej szczelnie każdy kawałek przestrzeni. Trasa naszej pierwszej wędrówki nie jest specjalnie długa, ani trudna. Idziemy szlakiem czerwonym i w porze obiadowej docieramy do schroniska. Po rozlokowaniu się w pokojach i ogólnym ogarnięciu się i posileniu, idziemy ponownie w góry. Jest łatwiej bo nie mamy ze sobą plecaków. Wspinamy się na Czupel i robimy sesję zdjęciową. Fajnie, to nie jest selfi, (myśl autora). Po powrocie do schroniska i bardzo smacznym posiłku (można dobrze zjeść na Magurce Wilkowickiej, polecam kluski na parze z jagodami, panie kuchenne same robią i paluszki polizane). Po wieczerzy ulubiona część wszystkich uczestników wycieczek, czyli – czas wolny, można sobie pogadać, trochę się powygłupiać i poodwiedzać kolegów i sympatyczne koleżanki. Przed pójściem spać spotykamy się w jadalni, żeby uzupełnić książeczki GOT. Starsi pomagają nowym członkom koła, czasami ciężko się połapać w tych rubryczkach. Na dworze robi się deszczowo. Ukołysani szumem deszczu zasypiamy. Rano, wiadomo, toaleta, sprzątanie i śniadanie wspólnie w jadalni. Zajmuje to akurat tyle czasu, aby pogoda się ustabilizowała i można było spokojnie wyjść nie zmieniając planów trasowych. Niestety jest dalej mgliście i na widoki nie ma co liczyć, ale i tak jest OK. Maszerujemy ochoczo, przy schodzeniu trzeba zachować ostrożność, jest bardzo ślisko i łatwo o wypadek. Zwiększamy odstępy i uważnie patrzymy pod nogi, stawiamy stopy omijając śliskie korzenie. Dochodzimy do Łodygowic, krótkie zakupy w sklepie, soczki jakie kto woli, pakujemy się do pociągu. Mimo nie najlepszych warunków pogodowych i prawie zerowej widoczności jakoś i tak jest fajnie, to magia wspólnej wędrówki, tak myślę i zapraszam na następną w maju. Pozdrawiam, opiekun koła p. Iwona Niedźwiedzka.





Wielka Majówka na Przegibku – Beskid Żywiecki
14-15.05.2016



Wyjazd grupy turystycznej Bukowina w Beskid Żywiecki na Przegibek odbył się w dniach 14-15.05.2016r. Pojechaliśmy pociągiem z Katowic do miejscowości Sól. Trasa I dnia, przejście czarnym szlakiem przez Parszywkę, Bendoszkę Wilkowicką do schroniska na Przegibku została zmodyfikowana, ponieważ jakoś już tak jest tej wiosny, że jak się wyprawiamy to pogoda siada i leje. Odwracamy, więc trasę i postanawiamy iść przez Łysicę, a następnie zielonym szlakiem do schroniska. Po wyjściu z pociągu Sól wita nas rzęsistym deszczem. Zakładamy co się da, żeby jak najmniej zmoknąć. Porządna przeciw deszczówka jest naprawdę niezbędna. Przekonujemy się o tym po raz kolejny. Strome wejście na Łysicę bardzo nas rozgrzewa Deszcz na szczęście ustaje. Po dotarciu do schroniska, które jest wyjątkowo przytulne i swojskie Zostaje sporo czasu na zabawy i ognisko. Przyjmujemy kolejnych nowych członków SKKT Bukowina. Nazajutrz po śniadaniu i porządkach decydujemy pozostać jak najdłużej w gościnnych progach schroniska. Temperatura znacznie się obniża, wieje silny wiatr. Zjadamy ze smakiem zupę pomidorową i wyruszamy w drogę powrotną do Rycerki Kolonii. Busem do Rajczy. I pociągiem do domu.
Pozdrawiam Iwona Niedźwiedzka




Przedsmak wakacji - Pilsko – Beskid Żywiecki
4-5.06.2016



Ostatni już wyjazd SKKT Bukowina w tym roku szkolnym, odbył się 04-05.06.2016. Celem wyprawy była druga co do wielkości góra w Beskidzie Żywieckim, czyli Pilsko o wysokości 1557m n.p.m.. Wyruszyliśmy z Korbielowa szlakiem żółtym na Halę Miziową, Szlak miejscami jest trudny, a podejścia strome. Pogoda nareszcie słoneczna i sucha. Widoczność bardzo dobra. Maszerujemy więc dzielnie, pragnienie gasząc wodą z górskich potoków. Schronisko na Hali Miziowej stosunkowo niedawno wybudowane, przypomina raczej hotel, nie ma tego szczególnego klimatu tak cenionego przez turystów. Jest bardziej bazą dla narciarzy zimą, bo wiadomo na deski warto wyskoczyć do Korbielowa. Po zakwaterowaniu i krótkim odpoczynku już bez plecaków, ruszamy zdobyć szczyt Pilska. Hala Miziowa jest na wysokości 1300 m.n.p.m. Idziemy stromym i kamiennym zboczem wokół rośnie kosodrzewina. Na szczycie kładziemy się plackiem wystawiając nasze przystojne buzie do słońca. Widoki zapierają dech w piersiach, szczególnie okazała Babia Góra. Schodzimy na Miziową dopiero na kolację. Wieczorem spotykamy się przy ognisku. Pieczemy kiełbaski, trochę śpiewamy. Młode pokolenie musi poznać rajdowe piosenki. Na szczęście jest z nami pani Agata i pan Andrzej, którzy pięknie grają na gitarze wszystkie stare hity, do tego słońce zachodzi na czerwono za górami. No, że jest fajnie to chyba mało powiedziane. Na spoczynek udajemy się dość późno. Dzieci wiedzą, że mogą przegadać nawet całą noc, ale rano trzeba wstać bez marudzenia. Poranek należy do tych słonecznych i leniwych. Kawa wypita przed schroniskiem ma smak wybitny. Podobnie zamówiona jajecznica bacy ze świeżym chlebem. Tak, uwielbiamy te górskie klimaty. Do południa dzieci swobodnie biegają wokoło schroniska, bawiąc się w chowanego. Potem czas już ruszać w drogę powrotną. Zapraszamy do wspólnego wędrowania w nowym roku szkolnym.
Pozdrawiam Iwona Niedźwiedzka


Rajd 25 - lecia wybudowania Wieży na Baraniej Górze
24.09.2016



W dniu 24 września 2016r. odbył się rajd górski związany z 25 rocznicą oddania we władanie turystów Wieży widokowej na Baraniej Górze.

Organizatorami imprezy było Koło Przewodników Beskidzkich Górnośląskiego Oddziału PTTK w Katowicach oraz SKKT „OLIMP” przy ZSF „Elementarz” i SKKT „ Bukowina” przy SP- 15 w Katowicach.

Impreza odbywała się szlakami Beskidu Śląskiego wokół Baraniej Góry. Ilość uczestników przerosła oczekiwania organizatorów. W rajdzie bowiem uczestniczyło ponad 260 uczestników zarówno grupy zorganizowane jak i osoby indywidualne. Uczestnikami były dzieci, młodzież i wspaniali rodzice, którzy licznie stawili się na imprezie.

Najliczniejszą reprezentacją okazała się drużyna SP-15, która wraz opiekunami liczyła 71 osób. Były to dzieci, młodzież szkolna, członkowie SKKT Nr 10” Bukowina” i ich rodzice. Wśród uczestników najmłodszym samodzielnie idącym turystą okazał się Filip Hałat, który dzielnie dotrzymywał kroku przewodniczce p. Grażynie Adamek, wiodąc całą grupę na szczyt Baraniej Góry, za co został wyróżniony nagrodą specjalną.

Drużyna SKKT „OLIMP” liczyła zaledwie 19 osób jednak na wyróżnienie zasługuje fakt, że w rajdzie uczestniczyli nowicjusze - początkowi adepci turystyki górskiej i ich rodzice. Najliczniejszą rodziną była rodzina Czajkowskich - p. Sabina, Jacek, Szymon i Michał. Serdeczne gratulacje!

Nie mniej liczna była drużyna ze Sławkowa – 54 uczestników oraz drużyna SP- 34 – 49 osób wraz z SP- 27- 5 uczestników.

Wszyscy uczestnicy niezawodnie stawili się na mecie rajdu, na której organizatorzy zadbali o atrakcje - odbyła się bowiem loteria fantowa - każdy los wygrywał, uczestnicy otrzymali pamiątkowe znaczki rajdowe, kartki pocztowe z wizerunkiem wieży oraz ulotki informacyjne a także mini poczęstunek. Wszystkie drużyny otrzymały pamiątkowe dyplomy a najliczniejsza drużyna książki i sprzęt sportowy.

Dla uhonorowania tych, którzy 28 lat temu podjęli inicjatywę i w trzy lata niemalże na własnych barkach wnosząc elementy konstrukcyjne, postawili wieżę odbyła się miła uroczystość. Wręczono dyplomy i pamiątkowe statuetki wszystkim żyjącym budowniczym zaś tych , którzy odeszli na wieczną służbę uczczono minutą ciszy. Dla wszystkich uczestników zagrała trombita i kapela góralska.

Rajd Wieży na Baraniej Górze należy uznać za niezwykle udany. Dopisali niezawodnie uczestnicy, pogoda była murowana a jubilatka wieża jak stała tak stoi ciesząc oczy turystów panoramą 360 stopni. Tylko lasy świerkowe porastające niegdyś stoki Baraniej Góry znacznie się przerzedziły, ukazując bezmiar przestrzeni. Miejmy nadzieję, że leśnicy LP nadleśnictwa Wisła zadbają o odbudowę drzewostanu i przywrócą dawny stan – czego sobie , im oraz wszystkim turystom życzę.

Rajd 25 – lecia Wybudowania Wieży na Baraniej Górze już przeszedł do historii. Czekamy na kolejną rocznicę.

Z turystycznym pozdrowieniem
Grażyna Adamek








Jesienne mgły na Hali Rysianka
22-23.10.2016




ZAKOŃCZENIE SEZONU TURYSTYCZNEGO
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA
ŁUTOWIEC
19-20.11.2016r.



W dniach 19-20 listopada 2016r.. po raz ostatni w tym sezonie turystycznym odbyła się wycieczka grupy SKKT Bukowina i SKKT OLIMP. Wyjazd miał charakter biwaku. Było nas 28 osób. W sobotę trasa zaplanowana była na przejście szlakiem głównym jurajskim z Bobolic do Łutowca , jednak pogoda tzn. ulewny deszcz pokrzyżował nam plany. Zatem po zwiedzeniu Zamku Bobolice udaliśmy się do naszej maszyny aby udać się w drogę do Łutowca. Po przyjeździe odbyło się powitanie przez „Wójka Darka rycerza z Łutowca” a następnie szybki przydział pokoi czyli sal rycerskich i dam dworu. Musieliśmy się szybko zorganizować , bo w brzuchach kiszki marsza grały.
Po wstępnym posiłku- śniadanie domowe- przystąpiliśmy do podziału gwarnej grupki na konkretne drużyny. A było co robić. Powstały zespoły ds.: latania na szmacie, pomywaka, obieraka, ogniskowo- kominkowy, śniadaniowy, kolacyjny, obiadowy i do nakrywania stołu. Atrakcją były oczywiście ziemniaki z kociołka i kiełbasa z dzidy. Tutaj działali wszyscy. Trzeba było bowiem obrać 2 worki ziemniaków, buraki – brudzaki, marchewkę i ukochaną cebulę. Tym wszystkim zajmowały się „damy dworu i rycerze” a całością zarządzały ochmistrzynie panie: Grażyna, Iwona i Agata. Szefem od Ognia był pan Darek i najstarsza ekipa gimnazjalistów. Po przygotowaniu ingredientów pieczonkowych, trzeba było nastawić kocioł rosołu i gulaszu oraz kaszy. To na obiad na niedzielę. Wszystkim zajmowaliśmy się sami- tzn. przy pomocy opiekunów bo tak całkiem sami to …....chyba byśmy głodowali.
Około 14.00 Ukazało się naszym oczom słońce. Pogoda się poprawiła, zrobiło się miło i dość ciepło więc zarządzono ewakuację ze szkoły. Poszliśmy na wędrówkę do Ruin łutowieckiej Strażnicy. To najdalej na południowy - zachód wysunięty punkt obrony dawnych terenów Polski, część jurajskiego pasa obronnego - Fragment Szlaku Orlich Gniazd. Wyprawa super bo okolica piękna. Ze wzgórza mogliśmy podziwiać oba zamki – Bobolice i Mirów.
Po powrocie był czas na gry i zabawy w terenie i przy stolikach.
Wieczorne sobotnie spotkanie to była posiada przy kominku ze śpiewami i gitarą – grała przepięknie p. Agata , śpiewał kto mógł i umiał. Nie udał się tylko nocny maraton filmowy gdyż sprzęt przywieziony był zbyt nowoczesny w stosunku do tego zastanego. Było za to królewskie ciasto oraz gry i zabawy w podgrupach. Śmiechu było duuuuużo!!! Nawet na szafę niektórzy wychodzili. O północy liczyliśmy trochę na spotkanie z duchami, Białej Damy i rycerzy Mira i Bobola, ale gwar i śmiechy uczestników przegonił je na zamki. Rano pobudka była ciężka. Poszliśmy spać o 1.00. a po piątym pianiu kurów oko nie chciało się otworzyć.
W NIEDZIELĘ:
Śniadanie (niemalże do łóżka) podawali chłopcy. Był szwedzki stół- czyli co kto lubi, co kto chce. W niedzielne przedpołudnie odbyła się gra terenowa- podchody. Tym razem „Damy dworu” ukrywały się przed „Załogą rycerską”. Na oznakowanej trasie biegu przygotowane były listy z licznymi zadaniami. Wszystkie zostały zrealizowane pomimo trudności w terenie i małymi kłopotami z ich odnajdywaniem. (A mówią, że to dziewczyny są gapowate )
Okazało się bowiem , że ostatni list tuż u podnóża Zamku w Mirowie przepadł. To znaczy on tam był ale „rycerze” byli mało spostrzegawczy. Ze znalezieniem wszystkich dziewczyn także był problem. Ostatecznie koleżanka sama wyszła z ukrycia i dała się znaleźć.
Po powrocie czekała na nas prawdziwa uczta. Królewski obiad. Na pierwsze danie podano rosół suto okraszony makaronem, z kwiatkami marchewkowymi. Na drugie - jak na dwór rycerski przystało- podano kaszę i gulasz a dla zdrowotności naturalnie kiszony ogórek. Szkoda, że poddani tak mało jedzą bo jeszcze niejeden głodomór mógłby się posilić.
Po obiedzie przyszedł czas na pakowanie i porządki czyli wszystko do wora i latanie na miotłach i szmatach itp. Trzeba było przywrócić choć trochę pierwotny wygląd szkole , w której na co dzień uczą się dzieci z Łutowca.
Nadszedł zatem kres naszej przygody. Wszystko co dobre się szybko kończy.
Tak oto zakończyliśmy sezon turystyczny 2016. Jednak nie martwcie się. Marzec już tuż, tuż a wtedy kolejne przygody czekają na nas.

Kto chce niech dołącza do naszego grona i bawi się z nami.

Z turystycznym pozdrowieniem GA, IR-N, AP i DA

Przejdź do galerii






Sezon turystyczny 2015

Stożek Wielki


Wiosenne łazikowanie zaczęliśmy z poślizgiem dopiero w kwietniu (marcowy wyjazd został odwołany z przyczyn niezależnych od organizatorów). Pociąg tym razem zawiózł nas do Wisły Głębce, skąd szlak wiódł przez przełęcz Kubalonkę na Stożek Wielki. Pod nieobecność naszego ulubionego przewodnika pani Grażyny Adamek, która kontuzjowana musi teraz swoje odsiedzieć w Katowicach, prowadził nas pan Bogdan Dropik. Do grupy zwracał się per dzieciaczki co było bardzo sympatyczne. Tym bardziej, że po raz pierwszy szły z nami nowe nabytki koła turystycznego z klasy 4a. Dziewczynki sprawdziły się jako dzielni piechurzy, bez marudzenia pokonały trasę. Starsi koledzy w razie kłopotów służyli pomocą. Oprócz przewodnika fachową opiekę sprawowały pani Agata Polewana i pani Iwona Niedźwiedzka. Po licznych postojach odpoczynkowo konsumpcyjnych, podczas których panie chętnie wystawiały swe piękne buzie do słoneczka, dotarliśmy do schroniska na Stożku - góra wzięła swą nazwę od jej kształtu. Czekał tam na nas ciepły posiłek i pokoje. Kiedy schronisko otuliły ciemności zabraliśmy latarki i poszliśmy na szczyt Stożka, aby uroczyście wręczyć legitymacje nowym członkom PTTK. Jakoś nikomu nie chciało się jeszcze spać. Przetestowaliśmy więc nocne łazikowanie. Góry wydały się nam inne, tajemnicze i trochę straszne. Drzewa przypominały postaci z naszej wyobraźni. Na niebie pokazało się kilka gwiazd (pan przewodnik podał ich nazwy) oraz zobaczyliśmy światełka migoczące w dolinie. Jak za dotknięciem różdżki czarodzieja wszystko co wcześniej było nienazwane zostało oswojone. Może trochę szkoda magii, ale poczuliśmy się na pewno bezpieczniej. Po powrocie do schroniska raczej nie było problemów z położeniem się spać nawet najbardziej aktywnym uczestnikom. Najwytrzymalsze okazały się najstarsze dziewczęta, ich niespożyte siły w kwestii nocnego gadulstwa godne są odnotowania w księdze Guinnessa. Świt przywitał nas piękną pogodą, szybkie mycie, porządki, wspólne śniadanie i czas wyruszać w drogę. Szlak zielony, trasa niezbyt trudna, wszyscy w dobrej kondycji. Schodzimy do Wisły Centrum. Tam w parku odpoczynek . Najwidoczniej dzieci miały jeszcze rezerwy siły bo większość pobiegła na piękny, nowoczesny plac zabaw, sama bym pobiegła ale...? Jeszcze lody lub gofry, według uznania, i czas do domu. Pa, pa do następnej wycieczki.



Wielka Racza


Hej, hej - to znowu ja, nadaje ze szlaku, tym razem kierunek Rajcza i Wielka Racza. Przejazd pociągiem i busikiem do Rycerki Kolonii. Tu zaczyna się ulubiona część wyprawy, czyli mozolne wdrapywanie się pod górę i schodzenie w dół, wdrapywanie się pod górę i schodzenie w dół i znowu…… Trasa dość długa, najpierw przejście szlakiem czarnym do schroniska na Przegibku, później czerwonym w tzw. Worku Raczańskim do schroniska na Wielkiej Raczy. Prowadzi przewodnik pan Marek Seńczysyn, opieka – stała obsada pani Agata Polewana i pani Iwona Niedźwiedzka. Pogoda jak marzenie, widoki wynagradzają trud wspinaczki. Odpoczywamy na rozłożystej polanie pod Wielką Raczą i gapimy się na Małą Fatrę, w tej chwili naprawdę do szczęścia nic więcej nie potrzeba. Humory dopisują, pokonujemy ostatni odcinek drogi, wyłania się schronisko. Rozlokowani w pokojach, odświeżeni i nakarmieni relaksujemy się, jest OK. Robimy jeszcze krótki wypad na wieżę widokową, podziwiamy panoramę otaczających gór i przyjmujemy nowych członków koła. Czas na spanko, wraz ze zmrokiem nastaje cisza, przerywana jedynie pochrapywaniem wędrowców. Szczególnie donośne dźwięki dochodzą z pokoju chłopców, gdzie śpi pan Marek. Na drugi dzień śmiejemy się słuchając relacji chłopaków, którzy porównują wydawane przez niego odgłosy do odgłosów piły tarczowej, czy traktora. Ranek otula Górę mgłą. Schodzimy szlakiem granicznym do Zwardonia. Czekamy na pociąg, który mimo, że podstawiany ma dobre trzydzieści minut spóźnienia. Polska to ciekawy kraj. Docieramy jednak szczęśliwie do Katowic. Do zobaczenia na ostatniej już w tym roku szkolnym wycieczce na Turbacz 20-21 czerwca.





Turbacz


Tuż przed końcem roku szkolnego, aby poczuć przedsmak wakacji wybraliśmy się w Gorce w dniach 20-21.06.2015r. Przejazd tym razem busikiem, kierunek Rabka. Przewodnik pan Wojtek Sitko urozmaicał nam drogę opowiadając o historii mijanych okolic. Gapimy się więc przez okna i słuchamy. Kto nie słucha dostaje burę od pani Agaty Polewanej, albo pani Iwony Niedźwiedzkiej. Pogoda w Rabce jest niezła, trochę chłodno, ale na razie nie pada. Pani Grażyna Adamek jest tym razem z nami, musi przetestować swoje świeżo wyleczone kolano. Idziemy z przełęczy obidowskiej szlakiem niebieskim na Groniki do schroniska na Starych Wierchach. Gorce są cudnie zielone, pełne kwietnych łąk, przechodzimy koło rozległej polany margerytek, nie sposób się nie zatrzymać. Robimy sobie sesję fotograficzną, przypominają się słowa piosenki grupy Dżem „W życiu piękne są tylko chwile”, to jedna z nich. Trzeba iść dalej. W schronisku robimy sobie dłuższy odpoczynek, pogoda zaczyna kaprysić, rozpadało się niestety. Pijemy więc gorącą herbatkę i słuchamy opowieści przewodnika. W tzw. międzyczasie niebo się rozpogadza i można ruszać w dalszą drogę. Szlakiem czerwonym na Obidowiec, Rozdziele do schroniska na Turbaczu. Gorce znane są również z tego, że wędrując nimi można podziwiać panoramę pobliskich Tatr. Czekamy na te widoki bezskutecznie. Schowały się w gęstej mgle. Schronisko na Turbaczu jest duże. Korytarz prowadzący do pokoju dziewczyn to prawdziwy labirynt. Obok jadalni w sali z kominkiem zasiadło dwóch gitarzystów, grają świetnie. Muzyka przyciąga, w krótkim czasie siedzimy tam wszyscy. Kolejna chwila warta zapamiętania. Potem solidny dwudaniowy posiłek. Zostało trochę czasu do zmierzchu, zakładamy ciepłe kurtki, bierzemy latarki, trzeba jeszcze połazikować. Cel bacówka i zabytkowa kapliczka. W bacówce kupujemy oscypki, robimy zdjęcia z owieczkami. Droga do kapliczki jest wyjątkowo kamienista i kręta. Po dojściu napawamy się wspaniałym zachodem słońca. Powrót na miejsce już po zmroku, ale my to lubimy. Nazajutrz ruszyliśmy szlakiem Papieskim żółtym do kaplicy, następnie czarnym przez Hrube, Bukowinę Obidowską, Matejową i Suchy Dział do Klikuszowej. Pogoda jest tego dnia niezwykła, słońce na przemian z deszczem. Ubieramy się i rozbieramy w kółko, wygląda to trochę tak jakby chciała nam zrobić na złość. Nie zrażeni wędrujemy dalej, trzeba uważać bo zrobiło się bardzo ślisko. Docieramy cało do busika, przebieramy się w suche rzeczy i wracamy do domu. To już ostatnia wyprawa w tym roku szkolnym. Do zobaczenia we wrześniu.





Hala Boracza


Witajcie kolory jesieni. Nowy sezon wędrówek i wyjazd grupy turystycznej „Bukowina” zaczął się 17-18.10.15r. Pojechaliśmy w Beskid Żywiecki na Halę Boraczą. Planowana trasa z Rajczy została zmodyfikowana ze względów pogodowych. Z pociągu wysiedliśmy w Węgierskiej Górce, gdzie odwiedziliśmy fort, miejsce naznaczone przez historię II wojny światowej. Początkowo pogoda nie najgorsza szybko się zmieniła. Niebo zasnuły ciężkie, granatowe chmury, lało jak z cebra. Po krótkim przemarszu schowaliśmy się pod wiatą przystanku i zastanawialiśmy się co dalej? Pani Grażynka po rekonesansie okolicy wróciła z dobrą wiadomością. Autobus trochę stary model, nazwany przez nas „pancernym” podwiózł grupę znaczny kawałek drogi. Ponieważ szkoda nam górskiej wędrówki wysiadamy i decydujemy się przejść chociaż trochę nawet w deszczu. Niebo przeciera się na chwilkę, podziwiamy widoki, góry parują, jest kolorowo i pięknie. Do schroniska już niedaleko, a w nim gwarno i ludno. Piechurzy z pobliskich szlaków uciekli przed deszczem. Oprócz tego na Hali odbywa się Hubertus i coroczna pogoń za lisem, co stanowi dodatkową atrakcje. Chodzimy odwiedzać konie, które chętnie jedzą trawę z wyciągniętej na płasko dłoni i dają się głaskać po grzywach. Po smacznej kolacji i kotletach wielkości Afryki, idziemy powłóczyć się po ciemku. Gdy wracamy, siadamy jeszcze ze śpiewnikiem. Pan Andrzej i Pani Agata grają na gitarze stare turystyczne piosenki. Śpiewa głównie stara gwardia czyli my, dzieci trzeba piosenek dopiero nauczyć. Nazajutrz nie spieszymy się z opuszczeniem schroniska. Chłopaki z Panem Darkiem przygotowują ognisko. Idziemy tam wszyscy, aby uroczyście powitać nowych członków klubu i upiec sobie kiełbaski. Nadchodzi czas powrotu, trasa jest krótka. Szybki przemarsz do Milówki. I jeszcze tylko podróż wypełnionym pociągiem i już koniec wycieczki. Następna w listopadzie. PA :D





Szyndzielnia


Wyjazd SKKT Bukowina w Beskid Śląski na Szyndzielnię odbył się 14-15.11.2015r. wyruszyliśmy na trasę z Wilkowic Bystrej szlakiem niebieskim, dalej czerwonym przez Magurę na Klimczok. Warunki pogodowe nie były złe, bo nie lało, a przecież wyprawa stała pod znakiem zapytania ze względu na wcześniejsze deszcze i szarugi. Nie mniej z przyjemnością ogrzaliśmy się w gościnnych progach schroniska na Klimczoku by ruszyć dalej, już w niedługą wędrówkę na Szyndzielnię. Po rozlokowaniu się w obszernych pokojach i pysznej obiadokolacji, spotkaliśmy się w jadalni na wieczorze kominkowym. Nowi członkowie koła tym razem musieli wywiązać się z zadań przygotowanych przez opiekunów, oraz wymyślonych naprędce przez starszych kolegów. Najtrudniejsze okazało się wyrapowanie nazwy PTTK, no cóż, prawdziwy turysta musi umieć wyjść z zaskakujących sytuacji obronną ręką.

Nazajutrz niespodzianka: góry i schronisko przykryła biała pierzynka śniegu, trochę cienka i raczej mokra, ale jednak. Jak się potem okazało była to dotąd jedyna okazja na obrzucanie się wzajemne śnieżkami w tym sezonie zimowym. Wyszło mi tutaj, że relację z naszej jesiennej wycieczki opisuję z opóźnieniem, za co przepraszam :D obiecuję poprawę.

Po opuszczeniu schroniska przeszliśmy żółtym i niebieskim szlakiem przez Kołowrót, Kozią Górę, Równię i czerwonym szlakiem do Bystrej Śląskiej i już szosą do Wilkowic na pociąg. Niestety pogoda „siadła”, lało przez cały dzień, dlatego odpoczywaliśmy w schronisku na Koziej Górze. Humory mimo wszystko dopisywały i oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej wyprawy. Pa :D





Zakończenie Roku Turystycznego 2015


Zakończenie Roku Turystycznego 2015 SKKT BUKOWINA czyli NOC TURYSTÓW miało miejsce w murach naszej ukochanej Szkoły nr 15 w Katowicach w dniach 11-12 grudnia 2015 r. W piątkowe popołudnie około godziny 17 członkowie koła turystycznego i ich opiekunowie wyposażeni tradycyjnie w plecaki, śpiwory, karimaty zameldowali się tym razem nietypowo bo w szkole. Napięty program dnia pierwszego i nocy zaczęliśmy od podsumowania wyjazdów i zdobytych punktów oraz wręczenia odznak GOT. Następnie przeprowadziliśmy wybory do zarządu na walnym zebraniu koła. Nowym prezesem została uczennica klasy IV a Dobromiła Sosna, funkcję wiceprezesa pełni nadal Michał Hoffman, skarbnikiem pozostał Patryk Szot, sekretarzem Paula Byczkowska, członkiem Agata Molenda, kronikarzem Dominika Dudziak. Po wyborach przywitaliśmy się z naszym gościem specjalnym panem Aleksandrem Kucińskim. Pan Olek himalaista przeniósł nas swoimi opowieściami „Spod Dachu Świata” do krainy ośmiotysięczników. Pokaz slajdów pozostawi wspomnienia fantastycznie zróżnicowanej przyrody i krajobrazów himalajskich, te góry to nie tylko lodowe wierzchołki schowane w chmurach. Zderzenie z nową kulturą, spartańskie warunki życia ludności zamieszkującej te regiony pozostawiają niezatarte wrażenie. Po tylu atrakcjach wszyscy zrobili się już porządnie głodni. Samodzielnie przygotowana kolacja smakowała podwójnie. Nocny maraton filmowy rozpoczął film „Cisza” oglądaliśmy go już przebrani w piżamki na posłaniach z materaców i śpiworów, z ulubionymi misiami pod pachą. Następny seans był lżejszy, komediowy. Najwytrwalsze gaduły zasnęły o 5 rano, dla nich pobudka o 8 stała się prawdziwym Everestem :D. Drugiego dnia w sobotę po porannej toalecie i wspólnym śniadaniu i porządkach przebrani w stroje sportowe przystąpiliśmy do rozgrywek w sali gimnastycznej pod czujnym okiem pani Iwony Niedźwiedzkiej. Umysłowe rozrywki zapewniła nasza nieoceniona pani Agata Polewana. Było też granie na gitarze (pani Agata Polewana) i śpiewanie (odważni), oraz życzenia stu lat dla Mikołaja Kulpińskiego solenizanta. Na koniec zjedliśmy pyszny, ostry żurek pani Grażynki Adamek (tak, sama gotowała), a na deser ciasto. Pozostało jedynie pozacierać po sobie ślady bytności w szkole. Do sprzątania nie trzeba było nikogo zaganiać, dzieci zachowały się na medal. Pożegnaliśmy się stojąc w zwyczajowym kręgu, podziękowaliśmy sobie za spędzony razem czas. Specjalne podziękowania należą się pani Grażynie Adamek, która to nocne spotkanie opracowała i czuwała nad jego sprawnym przebiegiem. DZIĘKUJEMY I DO ZOBACZENIA WIOSNĄ ;)









Sezon turystyczny 2014


W roku szkolnym 2013/2014 wejściem na Czantorię Wielką rozpoczęło działalność Szkolne Koło Turystyczno Krajoznawcze PTTK w SP nr 15. Dnia 28.09.2013r w sobotni poranek ruszyliśmy szlakiem czerwonym z Ustronia Polany. Góra choć wymagając, o stromym podejściu, została zdobyta. Młodzi turyści wędrowali pod opieką pani przewodnik Grażyny Adamek oraz pani Iwony Niedźwiedzkiej i pani Agnieszki Sitkiewicz. Potem odpoczywaliśmy na szczycie popijając gorącą herbatkę i podziwiając krajobraz z wieży widokowej. Wszystkim podobały się sokoły, sówki, puszczyki i inne drapieżne ptaszki zgromadzone w „sokolarni”. Szlak niebieski sprowadził nas do Ustronia, a pociąg bezpiecznie dowiózł do domu. Miesiąc później bez mała bo 26.10.2013r odbyła się druga wyprawa w Beskid Śląski. Tym razem na Klimczok, podróżowaliśmy kolejno pociągiem i autobusem do Szczyrku. Następnie trzeba się było wdrapać szlakiem zielonym do przełęczy na Klimczok. Pogoda dopisała cudna w oddali ukazały się Tatry. Odpoczywamy na trawie przed schroniskiem w krótkich rękawkach, słońce grzej, trudno uwierzyć, że to koniec października, a nie środek lata. W drodze powrotnej szlakiem niebieskim zahaczamy jeszcze o sanktuarium MB Królowej Polski na Górce, schodzimy do centrum Szczyrku, kupujemy pamiątki i wracamy do domu. wszyscy cali, zdrowi i zadowoleni. Następna wyprawa klubu w marcu w poszukiwaniu wiosny. Byle do wiosny.


Dnia 18 marca 2014 odbyło się w naszej szkole zebranie założycielskie SKKT. Frekwencja dopisała, oprócz dzieciaków czas znaleźli zabiegani rodzice, co cieszy. Po powitaniu przez opiekunów koła i gospodarza szkoły pana dyrektora Andrzeja Łukasiewicza nastąpiła najważniejsza część spotkania. Legitymacje nowym członkom rozdał osobiście prezes Katowickiego oddziału PTTK pan Krzysztof Bywalec. Były gratulacje, pamiątkowe zdjęcia i wspomnienia ze wspólnych wypraw. Pani przewodnik Grażyna Adamek starała się wyczerpująco odpowiedzieć na wszelkie zadane pytania zainteresowanych, także te dotyczące najbliższego wyjazdu na Halę Boraczą, który tuż, tuż bo ruszamy 29, 30 marca.


Już dwa wyjazdy za nami, marcowy na Halę Boraczą i kwietniowy na Wielką Rycerzową. Niestety maj zgotował nam niemiłą niespodziankę pogodową i wycieczkę trzeba było odwołać. Nic to, odbijemy sobie w czerwcu. Z wyprawy na Halę Boraczą w pamięci zostały wspomnienia pięknej słonecznej pogody. Rozgwieżdżonego nieba nad nami, siedzącymi przy ognisku wieczorem. Smaku ogromnych jagodzianek, pieczonych przez przemiłą gospodyni schroniska. Wielka Rycerzowa przywitała nas deszczem, góry schowały się we mgle. Trasa została zmodyfikowana stosownie do warunków. I tak w Bacówce znaleźliśmy się dość szybko. Można było zwołać zebranie koła w celu wybrania zarządu i nazwy. Padło wiele propozycji, ostatecznie zwyciężyła '”Bukowina”.


Relacja z wycieczki na Szyndzielnię


4.10.2014r (sobota). Wyjechaliśmy o godzinie 7:45 autobusem do Bielska Białej. Z Olszówki Górnej przeszliśmy szlakiem czerwonym przez Dębowiec, Cyberniok, a potem na przełęcz Dylówki i na Szyndzielnię. Tam odpoczywaliśmy w schronisku i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. W czasie drogi powrotnej na postoju odbyło się losowanie nagród dla uczestników. Każdy coś dostał, jedni książki, a inni misie, zestaw do szycia lub płyty. Dodatkowo otrzymaliśmy pyszne ciasteczka i cukierki. Po zejściu na dół kupiliśmy oscypki i pamiątki. Następnie pełni dobrych wrażeń wsiedliśmy do autobusu, gdzie jeszcze długo rozmawialiśmy o przygodach tego dnia.

Opr. Maja Giel i Ola Nowińska.


Jesień na Błatniej (Błotnym)


W dniach 25 i 26 października 2014r w trasę na Błatnią wyruszyliśmy pociągiem, wysiedliśmy w Skoczowie. Następnie autobusem pojechaliśmy do Górek Wielkich. Stamtąd przeszliśmy zielonym szlakiem i czerwonym przez Zebrzydkę, Lazek, Czupel, Mały Cisowy i Wielką Cisową na Błatnią. Widoki były piękne, domki obok, których przechodziliśmy ładne i skromne, złote liście wyznaczyły nam trasę ścieląc dróżki. Doszliśmy do schroniska na Błatniej wszyscy cali i zdrowi. Podzieliliśmy się na trzy grupy. Pokoje były wystarczająco duże. Mieliśmy nowe łóżka, na które z radością się rzuciliśmy. Zmęczeni, ale dumni z siebie zjedliśmy pyszny obiad. Specjalnie dla nas przygotowano stół szwedzki z przysmakami. Każdy wypił herbatkę i odbyło się głosowanie do nowego zarządu SKKT Bukowina. Wieczorem zgraną grupą, ciepło ubrani poszliśmy na ognisko. Śpiewaliśmy i tańczyliśmy, Borys opowiedział straszną historię, ogłoszono też wyniki wyborów: 9 głosów Amelia Piotrowska, 10 Aleksandra Nowińska, 11 Michał Hoffman i 13 Maja Giel. Jedliśmy upieczony przez nas chlebek i podziwialiśmy gwiazdy. W niedzielę wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i zrobiliśmy kanapki na dalszą drogę. Przeszliśmy niebieskim szlakiem przez Przykrą do zapory w Dolinie Wapienicy. Piękne widoki z pewnością każdy zapamięta. Koło karczmy zrobiliśmy odpoczynek i dalej autobusem do Bielska i pociągiem do Katowic, gdzie mieli nas odebrać rodzice. W pociągu było dużo ludzi ale i tak świetnie minęła nam podróż. Gdy dojechaliśmy do Katowic, uroczyście się pożegnaliśmy - dumni i szczęśliwi wróciliśmy do domu. Tak! Wyprawa była udana, pogoda dopisywała, schronisko wspaniałe, wszyscy zadowoleni, oby więcej takich wycieczek w góry z SKKT.

Opr. Amelia Piotrowska


ZAKOŃCZENIE SEZONU TURYSTYCZNEGO JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA ŁUTOWIEC 15-16.11. 2014r.


W dniach 15-16 listopada br. po raz ostatni w tym sezonie turystycznym odbyła się wycieczka grupy SKKT Bukowina i SKKT OLIMP. Wyjazd miał charakter biwaku. W sobotę trasa wędrówki obejmowała szlak czerwony biegnący od Zamku w Bobolicach, poprzez Jaskinię człowieka Bobulusa Jurajskiego, Zamek Mirów, Wielką Górę z jaskiniami : Kamiennego Gradu i Piętrową Szczeliną. Jaskinia człowieka z Bobolic jest właściwie grotą, więc można było ją odwiedzić bez przeszkód. Natomiast pozostałe jaskinie jest usytuowane są na terenach prywatnych i nie dostępna do zwiedzania nawet z przewodnikiem.
Cały pobyt mieszkaliśmy w szkole w Łutowcu. Damy dworu i rycerze- łącznie 15 poddanych. Sami przygotowywaliśmy śniadanie i kolację. Były to iście królewskie dania a i maniery obowiązywały jak u Królowej angielskiej.
Kolację przygotowywały dziewczęta. Na wzorowo nakrytym stole podano kiełbaski z „ognia piekielnego, siekane mieczem” z opiekanym chlebem a na deser pianki na gorąco. O północy były jeszcze „kamienie dla zuchwałych” czyli ziemniaki z ogniska.
Śniadanie (niemalże do łóżka) podawali chłopcy. Był szwedzki stół- czyli co kto lubi , co kto chce. Przez cały wyjazd najdzielniej pracowała stała ekipa – „dwuosobowa zmywarka” – Ola i Basia. Same wybrały takie trudne i obciążające zadanie. Jednak robiły to z pasją i zaangażowaniem. BRAWO!!!
Nad całością działań kuchennych czuwała ochmistrzyni p. Grażyna a nad „ogniami piekielnymi i załogą rycerską” chłopców jaśnie wielmożny p. Darek. Panem na włościach był p. Hieronim a zaprzęgiem rumaków powoził stangret p. Tadeusz.
Wieczorne sobotnie spotkanie to była posiada przy kominku i nocny maraton filmowy oraz gry i zabawy w podgrupach. Śmiechu było duuuuużo.
Rano pobudka była ciężka. Poszliśmy spać o 2.00. po piątym pianiu kurów wiec i oko nie chciało się otworzyć. O północy liczyliśmy trochę na spotkanie z duchami, ale gwar i śmiechy uczestników wszystkie przegonił na zamek do Mirowa.
W niedzielne przedpołudnie odbyła się gra terenowa- podchody. „Załoga rycerska” ukrywała się przed „Damami dworu”. Na oznakowanej nieźle trasie biegu przygotowane były listy z licznymi zadaniami. Wszystkie zostały zrealizowane pomimo trudności w terenie. Okazało się bowiem, że „rycerze” chcieli wywieźć „damy” w pole. Jednak dziewczęta wykazały się nadzwyczajną czujnością i zamysł sprowadzenia na manowce nie powiódł się. Cała załoga została odnaleziona, a spotkanie zakończyło się wspólną biesiadą w Karczmie Mirowskiej przy gorącej herbacie.
Po powrocie czekała na nas prawdziwa uczta. Królewski obiad wraz z urodzinowym ciastem. Na pierwsze danie podano rosół suto okraszony makaronem, z kwiatkami marchewkowymi. Na drugie danie - jak na dwór rycerski przystało- podano pieczyste. Smakowite połówki kurczaka z surówką i ziemniakami. Szkoda, że poddani tak mało jedzą bo jeszcze niejeden głodomór mógłby się posilić.
Po obiedzie przyszedł czas na długo oczekiwane przez rycerza Aleksandra urodziny. Szczęściarz dokładnie w niedziele wszedł w kolejny rok swych młodych lat- konkretnie 13-ty. Dwórki i rycerze winszowali Mu długich lat życia, sukcesów, przyjaźni a nade wszystko wielu zwycięstw. Ola nawet zagrała na pianinie. Odśpiewawszy gromkie 100lat!!! biesiadowano dalej przy wspaniałym placku ze śliwkami.
Ale nadszedł kres naszej przygody. Wszystko co dobre się szybko kończy.

Tak oto zakończyliśmy sezon turystyczny 2014.
Ale nie martwcie się. Marzec już tuż, tuż a wtedy kolejne przygody czekają na nas.

Kto chce niech dołącza do naszego grona, naszej paczki i tak dalej…………….

Z turystycznym pozdrowieniem


Zakończenie Sezonu Turystycznego 2014r.


W dniach 15-16 listopada br. na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej odbyło się zakończenie sezonu turystycznego 2014. Relacja z wyjazdu w zakładce SKKT Bukowina.
Nasze turystyczne trasy



Galeria




"Dziecko naszym wspólnym dobrem"